Imieniny obchodzą:

Dadźbog, Franciszek, Michalina.


„Nasze życie jest zadaniem”. Wywiad z o. Mariuszem Słowikiem

Rozmowa z Ojcem Mariuszem Słowikiem, który od kilku miesięcy sprawuje funkcję Gwardiana
w Niepokalanowie.

IMG_2622

 

T24: Proszę powiedzieć, jaka była reakcja Ojca, jakie odczucia, kiedy przyszła taka nominacja ze strony przełożonych?

 

 

o. Mariusz Słowik: Szczęść Boże. Jeśli chodzi o nominację, to dotyczy nielicznych funkcji w naszym zakonie. Gwardian klasztoru jest poddawany przez prowincjała pod głosowanie kapitule prowincjalnej, czyli Braci obecnych na tej kapitule. Kapituła popiera daną kandydaturę albo ja odrzuca, co czasami zdarza się. Oczywiście, zanim ktoś będzie poddany, zazwyczaj prowincjał wcześniej rozmawia. I dobrze, że tak jest. Kiedy Ojciec Prowincjał przedstawił mi tę propozycję byłem zaskoczony. Są przecież młodsi i „prężniejsi” w swoich działaniach Bracia. Po wielu latach pracy myślałem już o mniejszym zakresie prac, wręcz odpoczynku od ważnych zadań. Podjąłem się tego zadania i traktuję to jakie wielkie wyzwanie, kolejne zadanie w życiu, choć zdawałem sobie , że to nie będzie łatwe, by kierować taką wielką wspólnotą, sanktuarium i klasztorem. Nasze życie jest ciągłym zadaniem. Podjąłem się tej funkcji z nadzieją, że mogę jeszcze coś dobrego wykonać.

 

 

T24:  Wspomniał Ojciec o odpoczynku, ale przecież Ojciec znany jest z wielu poprzednich  miejsc, gdzie realizowane były duże zadania. Moim zdaniem, Ojciec jest na tyle młody i dynamiczny, że znajdzie jeszcze energię do pracy.

 

o. Mariusz Słowik: Pracowałem w różnych klasztorach: najdłużej w Łodzi, następnie Radziejowie na Kujawach, w Warszawie i krótko w Zamościu. W każdym z tych miejsc, pozostawiłem jakiś „ślad” czyli namacalne materialne dobro i myślę też, także duchowe. Urząd gwardiana jest bardzo złożony i trudny, zwłaszcza gdy wspólnota jest liczna. Pierwszym zadaniem przełożonego jest dyspozycyjność dla wspólnoty zakonnej oraz praca dla ludzi świeckich. Chodzi o koordynację życia codziennego, modlitwy, różnych inwestycji gospodarczych oraz prace apostolską. Nie jest łatwo to wszystko pogodzić – być w klasztorze, z braćmi, jednocześnie troszczyć się o wiele spraw inwestycyjnych i sanktuarium. Na szczęście są inni Bracia, którzy uczestniczą w tych zadaniach.IMG_2340

 

 

T24: A czy może Ojciec przypomnieć poprzedni swój pobyt w Niepokalanowie; kiedy to było i jakie funkcje wówczas Ojciec sprawował?

 

 

o.Mariusz Słowik: W poprzednich latach pracowałem w Niepokalanowie przez 8 lat. Jako wikariusz w parafii, a później, po kilkuletniej przerwie, jako proboszcz i bardzo cenię sobie ten czas. Miejscowa parafia i sama bazylika daje duże możliwości duszpasterskie. Do dziś pamiętam powstanie chóru parafialnego, który oprócz orkiestry, ministrantów i innych grup duszpasterskich ubogacał liturgię. Do dziś to robi. Bardzo mile wspominam liczne pielgrzymki do sanktuariów w Polsce i zagranicą. Niemożliwe jest to wszystko wyliczyć. Jeżeli chodzi o inwestycje, to zaangażowałem się w adaptację Domu Katechetycznego w stanie surowym na Dom Parafialny. Z perspektywy wielu lat i jego wszechstronnego wykorzystania widzę, że ten Dom był po prostu konieczny, bo trudno sobie wyobrazić funkcjonowanie naszej parafii bez niego. Patrząc teraz na ten Dom, odczuwam radość.

 

 

T24: Oprócz Niepokalanowa było również kilka innych miejsc, gdzie Ojciec pracował.

 

 

o. Mariusz Słowik: Przed przyjściem do Niepokalanowa, przez 12 lat pracowałem w Łodzi, w Parafii św. Maksymiliana. To było ogromne zadanie: duża 20 tysięczna parafia i ogromny klasztor z kościołem, budowanym w latach osiemdziesiątych. Klasztor i całe zaplecze duszpasterskie – 5 tys. metrów kwadratowych, w większości udało się zagospodarować i przygotować na pomieszczenia klasztorne, salki katechetyczne oraz inne pomieszczenia: żłobek, przedszkole, gabinety stomatologiczne i szkolę podstawową. Ogromny budynek był  zbudowany na salki katechetyczne, ale ze względu na przeniesienie religii do szkół, stał „pusty” przez 30 lat. Udało się to dzięki wsparciu naszej Prowincji zakonnej.  Potrzebna była jednak inicjatywa miejscowego przełożonego.  Jeśli chodzi o inne placówki to 6 lat pracowałem w Radziejowie, niedaleko Włocławka i Inowrocławia. Podjąłem się tam wielkiego zadania remontu klasztoru fundacji Króla Władysława Łokietka. Klasztor był wotum wdzięczności za zwycięstwo pod Płowcami.  Sądzę, że po moich doświadczeniach pracy z braćmi w klasztorze i wspomnianych placówkach wpłynęły na propozycję Ojca Prowincjała. Ale to trzeba zapytać Ojca Prowincjała.

 

 

T24: Czy Ojca zdaniem w dzisiejszych czasach, oraz w latach które przed nami, jest szansa, żeby duże grupy i wspólnoty aktywnie działały i rozwijały się przy Kościele, przy parafii? IMG_20200925_203228-1030x771

 

o. Mariusz Słowik: Myślę, że zawsze jest szansa. Niedawno głosiłem rekolekcje w parafii w Moszczenicy. Są tam liczne wspólnoty, dużo młodzieży, orkiestra, chór, dwa zespoły młodzieżowe. Ksiądz Proboszcz organizuje różne wyjazdy. Jak się okazuje – można. Jeśli masz serce, inicjatywę i jest się z ludźmi i dla ludzi, to można dzisiaj przyciągać ludzi do Kościoła. Jestem w Niepokalanowie pozytywnie zaskoczony nabożeństwem pierwszych sobót miesiąca, krucjatą różańcową, ogólnopolskim spotkaniem dzieci i innymi akcjami duszpasterskimi. Widać powiew Ducha Świętego. Dopóki żyjemy, zawsze jest nadzieja i szansa.

 

 

T24:  Wróćmy do tego, co obecnie się dzieje w Niepokalanowie. Można zauważyć wiele nowych działań i inicjatyw – odnowienie ogrodzenia, remont schodów, malowanie w Bazylice. Co w takim razie Ojciec planuje w kolejnych miesiącach czy latach, kiedy już te prace zostaną zakończone?

 

 

o. Mariusz Słowik: Obecnie jesteśmy na etapie przygotowania planu zagospodarowania przestrzennego Niepokalanowa, biorąc pod uwagę potrzebę otwarcia się na pielgrzymów i zmniejszenia terenu klauzury. Rozpoczęliśmy od remontu schodów do bazyliki i malowania bazyliki. Posiadamy wielki księgozbiór książek przedwojennych i powojennych. Nasza dotychczasowa biblioteka nie spełnia warunków do prowadzenia biblioteki i przetrzymywania książek. Książki niszczeją, stąd rozpoczęliśmy adaptację budynku, wcześniej przeznaczonego na kotłownię, na bibliotekę i archiwum klasztorne. Chcemy, aby mogły tam wchodzić osoby świeckie. Mamy jeszcze inne ambitne plany inwestycyjne: adaptację garażu klasztornego na jadłodajnię, przygotowanie pokoi gościnnych dla pielgrzymów w domu Jana Pawła II, gdzie jeszcze mieszkamy i adaptację domu Matki Bożej na mieszkania dla zakonników.

 

 

T24: Ilość pomysłów i planów jest naprawdę imponująca, ale wszelkie nowe dzieła wymagają wsparcia finansowego, zarówno od mieszkańców jak też ze strony pielgrzymów. Czy uważa Ojciec, że to wsparcie w najbliższym czasie będzie wystarczające?

 

 

o. Mariusz Słowik: Wiernych jest mniej, ale jednocześnie ci wierni są bardziej ofiarni. Po drugie poprzez telewizję internetową TV Niepokalanów, wierni nas oglądają i uczestniczą w nabożeństwach. Nieraz jest to po kilka tysięcy osób. Na przykład w Święto Niepokalanego Poczęcia oglądało nas 8000 osób! Nigdy w Kościele nie było tylu wiernych – 8000 plus obecni w świątyni. Ponadto całodobowa transmisja z naszej Kaplicy Adoracji również gromadzi wiele osób. Oznacza to, że Niepokalanów dociera w różne zakątki świata. Wieli naszych widzów wspiera nas finansowo. Zauważamy tendencje większego wsparcia przelewami bankowymi. Wszystkich dobrodziejów codzienne otaczamy modlitwą.

IMG_3671

 

T24: Jak Ojciec ocenia, czy Niepokalanów jest wystarczająco znany i rozpoznawalny w Polsce? Jakie są Ojca spostrzeżenia, doświadczenia w tym zakresie?

 

o. Mariusz Słowik: O św. Maksymilianie wie cały świat. Kto poznaje życie Założyciela Niepokalanowa, wie o istnieniu naszego klasztoru. Ostatnio obecność kaplicy adoracji bardzo pozytywnie przyczyniła się do wypromowania Niepokalanowa. Ludzie z całego świata uczestniczą w adoracji Najświętszego Sakramentu. Wierni w całej okolicy bardzo cenią sobie całodzienną spowiedź. I tego powinniśmy pilnować. Jeżeli w parafiach mamy jednego księdza, to wiadomo, że spowiedź nie jest tak dostępna, jak u nas.  W Niepokalanowie jest też pewna dyskrecja i anonimowość, a dla wielu ludzi to jest również bardzo istotne.

 

 

T24: Wiele zadań, wiele dzieł i wiele Ojca pomysłów, zarówno z lat poprzednich czy też obecnie ogranicza kadencyjność u franciszkanów. Czy taka perspektywa, że nagle Ojciec odejdzie od swoich zamierzonych dzieł, i zostanie po kilku latach przeniesiony w inne miejsce, nie zniechęca Ojca?

 

IMG_3672

o. Mariusz Słowik: Kadencyjność uniemożliwia zbytnie przywiązanie do urzędu. W zakonie wynika nie tyle z troski o wiernych świeckich, co bardziej o wspólnotę zakonną. Rzeczywiście, częste zmiany powodują brak stabilności. Jeśli chodzi o wybór przełożonych, to w zakonie mamy element demokracji. Od średniowiecza bracia poprzez głosowanie wybierali przełożonych. Dzisiaj to nic dziwnego, ale jeszcze 200 lat temu. Demokracja praktycznie nie istniała. Trzeba zdać się na Ducha Świętego, który jak wierzę, kieruje naszym życiem. Co potem, nie powinniśmy się martwic. Pan Bóg ma swoje plany i trzeba się im poddać. W górę serca, jak modlimy się w prefacji.

 

 

Rozmawiał Paweł Wróblewski, foto z archiwum prywatnego o. Mariusza Słowika

 

Dodaj komentarz

KALENDARZ

wrzesień 2023
P W Ś C P S N
« gru    
 123
45678910
11121314151617
18192021222324
252627282930  

Gmina TERESIN – BIP

BIP Teresin

DODAJ OGŁOSZENIE DROBNE – MAX. 60 ZNAKÓW – ZA DARMO

Facebook