Listy do Pani Oli: recenzja książki „Dziewczyna z pociągu”
Kolejna odsłona nowego cyklu – recenzje książek oraz opinie na temat autorów. Czytelniczka o pseudonimie „Sarna” pisze listy do Aleksandry Starus, Dyrektor Gminnej Biblioteki Publicznej w Teresinie i wyraziła zgodę, ale jej słowa znalazły się także w naszym portalu Teresin24.pl. Zapraszamy do lektury.
Pani Olu, chciałabym podzielić się moimi uwagami po przeczytaniu książki Pauli Hawkins „ Dziewczyna z pociągu”
Książka jest napisana językiem reporterskim iście dziennikarskim. Dla tych którzy lubią ten sposób pisania jest ona ciekawa. Niektórzy recenzenci rozwój akcji porównują do filmów Hitchcocka czyli napięcie narasta stopniowo i staje się coraz bardziej emocjonująca. Dla mnie ta pierwsza część tak jak Pani mówiłam była nudna i trudno było mi, przebić się przez początkowe opisy bełkotu alkoholiczki, dziewczyny dorosłej, nie radzącej sobie z dość dla niej brutalnym życiem.
Książka pokazuje postaci, osobowości młodych ludzi we współczesnej Anglii. Ich zmagania z zaskakującymi sytuacjami życiowymi. Ich nie przygotowanie do życia, uległość i podatność na to co jest złe i brak woli walki. Każda postać jest obarczona wadami (zresztą tak jak w życiu bywa).
Jest wspomniana już alkoholiczka nie mogąca podnieść się z tego upadku, jest notoryczny kłamca i manipulant ( prawdopodobnie wychowany w jakimś stopniu w patologicznej rodzinie ale nie biednej). Są kobiety, które dają się omamiać nie potrafiące rozpoznać dobra od zła, kłamstwa od prawdy. Są płytcy mężczyźni o konsumpcyjnym stosunku do życia, nie potrafiący dać z siebie kobiecie takich ważnych rzeczy jak poczucie bezpieczeństwa i stabilności.
W końcu, sama akcja książki, rozwój wypadków, dostarczanie ważnych informacji o bohaterach w trakcie rozwijania się akcji niektórym może wydawać się interesujące. Konkluzją treści i akcji może być stwierdzenie, że ważna jest obserwacja i umiejętność kojarzenia faktów bo nawet obserwacja otoczenia z okna pociągu może być pomocna, tylko tu w tej książce była to obserwacja oczami alkoholiczki. Treść książki to typowy thriller ale ja zaliczyłabym ją do gatunku z pogranicza socjologii i socjopatii.
Postaram się uzasadnić to moje odczucie. Po przeczytaniu tej książki nasunęły mi się pytania: Czy osoba 17 letnia (jak jedna z bohaterek) to osoba dojrzała? Czy może być w pełni samodzielna?
W życiu tych ludzi w moim mniemaniu zawiniło patologiczne, typowe i uwarunkowane dzisiejszymi czasami życie rodzinne.
Gdzie byli rodzice, rodziny tych ludzi, bracia, siostry, ciotki, wujowie, kuzyni czy przyjaciele?
Wszyscy potrzebowali wsparcia, pomocy w trudnych chwilach i reorientacji na właściwą ścieżkę we właściwym momencie.
Tego nie było, w kliku przypadkach pojawiały się matki zupełnie nie przygotowane do pełnienia swojej roli.
A przecież kto jak nie matka powinna pomóc córce w okresie dla niej najtrudniejszym, czyli burzy hormonów i wchodzenia w życie.
Kobiety – matki często odwracają się od córek w tym trudnym dla nich czasie z tego powodu że z reguły stają się one opryskliwe, niecierpliwe, przemądrzałe. Wiadomo że to odpycha ale czy można te sygnały traktować osobiście? Pozostawiam to pytanie do przemyśleń……
Na koniec jedna uwaga; w społecznościach latynoskich, meksykańskich, hiszpańskich rodzina jest podstawą, tam egzystują rodziny wielopokoleniowe, otwarte dające poczucie bezpieczeństwa, wspierające się.
Może warto byłoby brać z nich przykład……………
SARNA